czwartek, 11 lipca 2013

6. Plaża

     Zza horyzontu zaczęły nieśmiało wschodzić delikatne promyki słońca, choć wokół panował jeszcze półmrok. Chmury powoli nabierały barw w odcieniach pomarańczu i różu, a niebo zaczęło przechodzić w łagodny, spokojny błękit. Poranna rosa pokrywała trawniki, nad którymi unosiła się nikła mgła. O tej godzinie, a szczególnie w wakacje, żaden człowiek wstający o przyzwoitej godzinie nie zauważyłby szóstki osób, lecącym na MIOTŁACH kilkaset metrów nad zwykłym, mugolskim osiedlem
-Hermiona, daleko jeszcze! - spytała się Ginny, wołając do przyjaciółki, która leciała kilkanaście metrów za nią.
-To tamten dom.- odkrzyknęła, wskazując palcem, wychylając się zza pleców swojego chłopaka. -Ten z czerwonym dachem, widzisz!?
-Taak.widzę.-krzyknęła. - Dobra, lądujemy! - zawołała dziewczyna do Rona i Harry'ego. Wszystkie trzy miotły i ich pasażerowie, powoli zniżali się w kierunku furtki do domu numer 17. Po kilku minutach wszyscy stali już przed domem. Pani Granger stała bardzo niepewnie, trzymając się za żołądek i wyglądała jakby zaraz miała zwymiotować. Jej mąż, choć podtrzymywał żonę, wcale nie wyglądał lepiej.
-Widzę, że miotły raczej nie przypadły wam do gustu?- spytała ich córka wpatrując się w wystraszonych rodziców.
-Nigdy więcej.- mruknęła do siebie pani Granger. - Dobrze to wejdźcie do domu.
Otworzyła furkę, która wydała z siebie ciche skrzypnięcie.
-Boże, jak tu zarosło.- jęknęła kobieta patrząc na zarośnięty ogród.
Ron i Hermiona, ruszyli za państwem Granger, ale Harry i Ginny nie poszli z nimi.
-A wy nie wchodzicie?- spytała Hermiona.
-Wiesz, my wracamy do Nory. Nie chcemy to przeszkadzać.
-Przcież nie będziecie przeszkadzać!- oburzyła się brązowowłosa.
-Ale i tak wolimy wrócić.- odparł Harry.- Zresztą po tym złapaniu będzie pełno roboty w Ministerstwie. Wy pewnie też będziecie musieli iść na rozprawę lub coś takiego.- dodał ponuro.
Jęknęła w duchu na samą myśl o rozprawach, przesłuchaniach i wizytach w Ministerstwie Magii.
-No dobra, jeśli chcecie.- westchnęła dziewczyna.
-Tylko Hermiono, mam coś dla ciebie.- powiedział Harry. Pogrzebał w kieszeni bluzy i wyciągnął z niej wyszywaną koralikami torebkę.
-Znalazłem ją gdy czekałem na was. - powiedział czarnowłosy dając dziewczynie torebkę.
-Dzięki, nawet nie wiesz jak się martwiłam, że ją tam zostawiłam.- ucieszyła się Hermiona.
-Nie ma za co,- odrzekł chłopak.- To my już będziemy lecieć. Cześć- pożegnali ich Harry i Ginny.- 
Usłyszeli odgłos teleportacji, i już ich nie było.
-No dobrze chodźcie do środka.- zachęcił ich ruchem ręki Pan Granger. Doszli do drzwi. Dziewczyna wymamrotała zaklęcie Alohomora, i wszyscy weszli do środka. Dom był bardzo zaniedbany. Całość pokrywała warstwa kurzu. W końce pająk uplótł sporych rozmiarów pajęczynę, na którą Ron starał się nie patrzeć.
-No więc dziś tu nic nie zrobimy, więc myślę, żebyśmy przespali się parę godzin.- oznajmiła kobieta, patrząc na zegarek, który wskazywał kilka minut po czwartej -Zaprowadzę was do sypialni na górze.
Wyszli za nią, po nowoczesnych, drewnianych schodach na piętro. Wskazała im ruchem dłoni pierwsze drzwi na lewo.
-Śpijcie dobrze. Jakby co łazienka jest na przeciwko. Dobranoc.- powiedziała kobieta troskliwym tonem i wyszła cicho, zamykając pokój.
-Myślisz, że wezwą nas na jakąś rozprawę?- spytał niespodziewanie Ron, gdy weszli do pokoju.
-Nie wiem, myślę, że tak. Przecież byliśmy naocznymi światkami. Z resztą Yaxley używał na tobie i moich rodzicach zaklęć niewybaczalnych, no i wy będziesz musiał to powiedzieć.-twierdziła Hermiona wyciągając z torebki piżamy. Rzuciła jedną z nich chłopakowi, który zaczął wciągać ją przez głowę.
Nagle w ułamku sekundy pojawił się przed lśniący jeleń. Otworzył usta i przemówił głosem Harry'ego
-Jutro o 13.00 macie się stawić w Ministerstwie Magii. Ma się odbyć jakaś rozprawa, czy coś takiego. Pamiętajcie!-oznajmił krótko,  po czym rozpłynął się w powietrzu. Patrzyli się jeszcze przez chwilę, jakby analizowali zaistniałą przed chwilą sytuację.
-No i masz odpowiedź na swoje pytanie.- odezwała się Hermiona.
-Czyli Harry i Ginny są już w Ministerstwie. Pewnie jest tak spore zamieszanie.
-Pewnie masz racje.- zgodziła się dziewczyna, która nie miała absolutnej ochoty jutro w tym wszystkim uczestniczyć.
Chłopak puścił tą uwagę mimo uszu i zaczął przebierać się w piżamę. Hermiona również włożyła swoją i położyła się do łóżka, przykrywając miękką pościelą.
-Branoc kochanie.- mruknął.
-Dobranoc.
Była wykończona, więc gdy tylko przyłożyła głowę do poduszki, od razu oczy zaczęły jej się same kleić. Już po chwili usłyszała ciche chrapanie Rona, co oznaczało, że spał. Nagle znów nasunęły jej przerażające wizje dzisiejszego dnia.  Ron był torturowany, tak jak ona pół roku temu w Dworze Malfoyów. Jej rodzice byli przez trzy tygodnie przetrzymywani w jakiejś piwnicy. Ogarnęło ją palące poczucie winy, przez to, że jej najbliżsi tyle wycierpieli. Myślała, że gdy pokonają Voldemorta będzie już bezpiecznie. Że wszystko się zmieni. Że będzie bezpiecznie jak dawniej. Ale teraz już
widziała, że do odbudowania prawdziwego świata czarodziejów, jest jeszcze długa droga.



                                                                           *



         Poranek u Państwa Granger był bardzo miły. Ron i Hermiona spodziewali się całego dnia sprzątania, a rano ujrzeli, że cały dom już lśnił czystością, a na stole pachniało świeżo przygotowane śniadanie, które było znakomite. Hermiona tęskniła za pysznymi naleśnikami swojej mamy, więc zjadła całą wielką porcję z ogromną ochotą.
-Zamierzacie tu jeszcze zostać?- spytał się pad Granger, otwierając poranną gazetę.
-Nie, jutro wyjeżdżamy. Musimy coś załatwić w Ministestwie Magii.- odparła Hermiona, biorąc sobie kolejnego naleśnika.- A wy ile zamierzacie tu zostać?- zapytała się dziewczyna
-Wiesz, postanowiliśmy z mamą sprzedać mieszkanie i wrócić do Anglii.- wyznał Pan Granger.- Do swojego domu. Nikt go nie kupił, prawda?
-Nie, jest niezamieszkany.- odrzekła dziewczyna.
-Wstawiliśmy dziś rano ogłoszenia do gazety i internetu dotyczące sprzedarzy. Mam nadzieje, że ktoś zadzwoni. Chcemy jak najszybciej wrócić do Anglii i z powrotem otworzyć naszą klinikę.- rzekł mężczyzna
Brązowołosą bardzo ucieszyła ta wiadomość. Myślała, że rodzice będą chcieli tu zostać, ale jednak z powrotem wrócą. Chciała już przenieść się z Nory do swojego domu.
-Och.- westchnęła dziewczyna. - To cudownie.

     -Jak twoja mam, potrafiła tak szybko posprzątać cały dom, bez użycia czarów?- spytał się Ron wyraźnie zdziwiony, jak można posprzątać tak szybko, mugolskich sposobem.
-Wiesz ona ma trochę świra na punkcie czystości, jest dentystką i to chyba przez to.- odparła.
-Moja mam w życiu by nie posprzątała Nory bez różdżki. Naprawdę nie wiem jak mugole żyję bez magii.- zdziwił się chłopak prostując swoje długie nogi. Właśnie siedzieli pod dużym rozłożystym drzewem w ogrodzie Grangerów za domem, który rzucał cudowny cień przez co nie było aż tak gorąco.
-Wiesz, wyjeżdżamy dopiero jutro, może poszlibyśmy sobie na plaże?- zaproponowała Hermiona
Chłopak rozważał kilka sekund propozycję.
-Czemu nie.- odparł.
Powoli wstali spod ogromnego drzewa i udali się do domu, po potrzebne rzeczy.
        Po dwudziestu minutach spaceru, coraz bliżej było czuć zbliżający się ocean. Chłopak skręcał już w stronę plaży dla turystów, lecz dziewczyna zatrzymała go dłonią.
-Wiesz, może chodźmy w jakieś...bardziej ustronne miejsce.- za proponowała z tajemniczym uśmiechem na twarzy.
-Jasne.- zgodził się. Na tej na, którą zmierzał był takie tłum, że pewnie nawet nie znaleźliby sobie miejsca.
       Po kilkunastu minutach wyszli na wyjątkowo piękną i odludłą plażę.Na turkusowym, morze rozbijały się o brzeg wysokie fale. Przy końcu plaży piął się w górę wysoki kamienisty klif, z którego u góry wyrastały palmy i inne egzotyczne drzewa. Przy obsypanym muszelkami brzegu, spacerowały żwawym krokiem mewy, które wypatrywały w piasku różnych przysmaków. Biały, czysty piasek przyjemnie grzał w stopy. Ron roześmiał się i złożył na jej ustach krótki pocałunek. Mają kilka godzin, tylko dla siebie. w których nie muszą się martwić o nic. Tylko ona i Ron. Nikt inny. Hermiona patrzyła na to z takim szczęściem w oczach, jakby nigdy nie widziała nic piękniejszego. Rzuciła torebkę na gorący piasek i popędzała w stronę turkusowego oceanu, po drodze zrzucając ubranie ukazując niebieskie bikini. Rudowłosy szybko ściągnął spodnie i bluzkę i ruszył w pogoni za dziewczyną. Wpadli razem do oceanu, rozpryskując wokół siebie ciepłą wodę.
Chlapali się radośnie, jak zwykłe dzieci, bez żadnych trosk i problemów. Ich głośny śmiech roznosił się po opustoszałej plaży.
-Spróbuj mnie złapać!- krzyknęła radośnie dziewczyna odpływając nieco dalej. Chłopak błyskawicznie dopłynął do niej i ją ochlapał.
Nie zauważyła jak zniknął.
-Ron, gdzie jesteś!- zawołała dziewczyna.
Poczuła, że ktoś łapie ją za kostkę.
Rudowłosy wynurzył się na powierzchnię wody.
-Ronaldzie Weasley, chcesz, żebym umarła na zawał?!- krzyknęła dziewczyna udawając oburzona . -To nie było śmieszne!
-Jeśli to nie było śmieszne, to dlaczego się śmiejesz?!
Dziewczyna nie odpowiedziała tylko wybuchła nie opanowanym chichotem. Chłopak po chwili dołączył się do niej.
Cały czas spędzili na zabawach w wodzie. Wspólnym wygłupom nie było końca.
-Może mała przerwa.- zaproponował chłopak.
-Jasne.
Powolnym krokiem skierowali się w kierunku plaży, gdzie były porozrzucane ich ubrania. Po kilku minutach doszli do brzegu.
-Szkoda, że musimy już wyjeżdżać. Chętnie zostałabym tu, aż do powrotu do Hogwartu..- westchnęła dziewczyna wycierając włosy ręcznikiem, który wyciągnęła z torebki.
-Przecież i tak będziemy razem do końca wakacji.- zadziwił się chłopak, rozkładając koc.
-Wiesz, bo ja, jak znalazłam już rodziców, to myślę, że do końca wakacji będę mieszkać u nich. - wyznała, kładąc się na kocu.
-Och. - powiedział tylko Ron. Posmutniał nieco z tego powodu, bo o wiele lepiej mieć Hermionę dwa piętra niżej, niż w zupełnie innym mieście.
-Ale będę przyjeżdżać.- pocieszyła go dziewczyny.- Jesteś na mnie zły, czy co?
-Nie po prostu chciałbym w pełni wykorzystać te ostatnie dwa miesiące, zanim pojedziesz do Hogwartu.- rzekł ponuro chłopak, nie chcąc patrzyć jej w oczy.
-Przyjadę jeszcze pod koniec wakacji.- pocieszyła go Hermiona. - Po prostu chciałabym spędzić z nimi trochę czasu.
-Nie ma sprawy.- odrzekł nie całkiem szczerym głosem.
Nie wiedząc dlaczego, atmosfera nieznacznie się popsuła. Dla Rona, wyjazd Hermiony do Hogwartu, był nieco drażliwym tematem. Myślał, że zostanie w Norze chociaż do końca wakacji, a nie wyprowadzi się do rodziców. Jaki ty jesteś samolubny, powiedział sobie w myślach.Pomyśl chociaż raz o innych, a nie tylko o sobie. Nie chciał aby jego ukochana wyjeżdżała. Oczywiście wiedział, że ceni sobie naukę ponad wszystko, ale czy ponad ich związek. Bał się, że tak długa nieobecność, popsuje ich relacje.
-Coś się stało?- spytała łagodnie dziewczyna.
-Nie nic. Myślę.
-O moim wyjeździe do Hogwartu?
Ron nie odpowiedział, tylko wzruszył ramionami.
-Jesteś na mnie zły, że jadę? - spytała się z wyrzutem w głosie.
-Nie, poprostu nie wiem jak wytrzymam bez ciebie 10 miesięcy. - odparł, ale ona wyczuła lekką nutkę złości i smutku w jego tonie. .
-Nie będziesz musiał wytrzymać be ze mnie 10 miesięcy.
-Jak to nie?!
-Będziemy mogli widywać się co miesiąc.- oznajmiła radośnie dziewczyna.- Chciałam ci to powiedzieć dopiero pod koniec wakacji, ale powiem ci co załatwiłam. No więc, jakiś tydzień przed wyjazdem do Australii, napisałam list do McGonnagall list. I spytałam czy mogę się z tobą spotykać.
-I co?
-No i odpisała, że zezwala na wizytę u was w każdy ostatni Weekend miesiąca.
Chłopak poczuł jakby niewielka iskierka szczęścia wypełniła jego serce.
-Jesteś wspaniała! W życiu nie myślałam, że McGonnagall się zgodzi na tak częste wizyty.
-Ja też w to wątpiłam, no ale...udało się. - powiedziała dziewczyna, ciesząc się, że nie wywołała kłótni. -Co, jak co, ale ja sobie poczytam.- oznajmiła, wyciągając z plażowej torby, jakieś ogromne tomisko, który według mugolskich zasad fizyki w życiu nie zmieścił by się do torby tej wielkości Chłopak podejrzewał, że Hermiona rzucała na nie zaklęcie zmniejszajco zwiększające.
-Ty nawet w wakacje z książkami?- żachnął chłopak przewracając oczami.
-A przeszkadza ci to coś? - spytała groźnie
-Nie skądże.- odparł szybko chłopak, aby zrehabilitować w oczach dziewczyny.- ,,Numerologia dla zaawansowanych". Fascynujące.- zakpił, wpatrując się w zniszczoną okładkę.
Dziewczyna westchnęła i oparła się na piersi chłopaka. Otworzyła lekturę na której skończyła i zaczęła czytać.
      Gdy Ron był przy niej kompletnie nie mogła skupić się na lekturze. Odwróciła wzrok od książki i wpatrzyła się w chłopaka, który wygrzewał się na słońcu. Zorientowała się, że będzie widzieć się z nim już tylko kilka dni, więc jaki sens ma czytanie podręcznika szkolnego, gdy on jest przy niej. Przeczytała jeszcze kilka zdań po czym odłożyła książkę do torby.
-Co książka nie ciekawa?- zapytał zdziwiony chłopak.
-Ciekawa, ale ty jesteś o wiele ciekawszy.- zaśmiała się dziewczyna, przysuwając się trochę bardziej do twarzy chłopaka.
-Naprawdę?
-O tak.- odparła dziewczyna i czule pocałowała go w usta. Nagle wszystko przestało istnieć, gdy poczuli na sobie smak swoich warg. Nie chcieli niczego więcej, tylko swojej bliskości. Ich pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne. Chłopak delikatnie przeczesywał wilgotne włosy dziewczyny. Ona opierała ręce na jego ramionach. Ich języki wirowały w szalonym tańcu.  Nagle Ron odłączył się od ust swojej dziewczyny.
-Naprawdę nie wiem, jak wytrzymam bez ciebie, nawet miesiąc. - szepnął Ron, delikatnie gładząc policzek dziewczyny.
-Będziemy do siebie pisać. - pocieszyła go dziewczyna.- Jakoś wytrzymamy.- dodała.



                                                                               *


  Proszę o szczere komentarze i życzę wam udanych wakacji!!!

5 komentarzy:

  1. Fajny. Co ty za bzdury wygadujesz?

    OdpowiedzUsuń
  2. E tam, nie przesadzaj!
    Rozdział jest ok, taki w sam raz na wakacje :)
    I wgl bardzo się poprawiłaś jeśli chodzi o styl i język, jest tylko kilka literówek. No a poza tym wyrabiasz sobie własny styl, co jest coraz bardziej widoczne.
    Myślę, że wena powróci, bo szkoda by było zawiesić to opowiadanie :(
    Jeśli chodzi o książki, to serdecznie polecam serię "Delirium"
    Pozdrawiam i życzę dużo odpoczynku w wakacje :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Yaaaay ♥ Świetnie piszesz, naprawdę! *_____* Jak chcesz to zerknij na mój http://after-all-this-time-always.blogspot.com/ ^^ Dopiero założyłam :D A co do książek, baaaardzo polecam: Książę Mgły; Cień Wiatru; Gra Anioła i Światła września :D
    Życzę weny na kolejny rozdział ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. http://after-all-this-time-always.blogspot.com/ <- nowy rozdział :D + Z niecierpliwością czekam na Twój <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział jest ok,naprawdę.Zdarzyło się kilka b.ortograficznych,ale mniejsza z tym.Podobał mi się nawet,przeczytałam od pierwszego.Jest to dopiero drugi blog o Ron+Miona,więc jestem zadowolona.Co do książęk to polecam "Gdybym była czekoladą" K.Majgier,"Wywar z astra" J.Nadin oraz całą serię HP,nieraz czytam po 1000 razy,ale zawsze będzie ulub.<3
    Pozdrawiam,
    Helena(moja,moja Helena BC.Bonham Carter ~):]

    OdpowiedzUsuń